Armenia to mały, ale bardzo ciekawy kraj, który warto zobaczyć. 🙂 Dostaliśmy się tu tak samo, jak do Azerbejdżanu, czyli nocnym pociągiem z Tbilisi, który kosztował 61 GEL/os. (75 zł).
SPIS TREŚCI
1. Zwiedzanie Erywania
2. Gdzie zjeść w Erywaniu?
3. Klasztor Chor Wirap
4. Świątynia w Garni
5. Podsumowanie kosztów
Walutą Armenii jest dram armeński, którego wartość wynosi 1 AMD = 0,0081 PLN. Ceny są tu dość niskie, porównywalne z Gruzją, czego nie można powiedzieć o sąsiednim Azerbejdżanie. Gdzie spać w Erywaniu? Polecamy czysty i tani Arm Hostel znajdujący się blisko centrum – dwie noce w dwuosobowym pokoju ze skromnym śniadaniem kosztowały nas zaledwie 16200 AMD (ok. 130 zł).
1. Zwiedzanie Erywania
Koniec listopada to niekoniecznie dobra pora na zwiedzanie, trafiliśmy na okropną pogodę. Plusem był kompletny brak turystów, a i miejscowych kręciło się po mieście niewielu. Chłód raczej nie jest nam straszny, ale ta mgła… 🙁 Przysłoniła wiele ładnych widoków, w tym oczywiście Ararat – słynną górę, o którą wg niektórych wierzeń rozbił się Noe w czasie Potopu.
Góruje ona ponad kaskadami – kompleksem architektonicznym wzniesionym w północnej części Erywania, liczącym niemal 600 schodów. Na przestrzeni kilkudziesięciu lat był projektowany przez kilku architektów, jednak wpływ historii krzyżował te plany. Mowa tu m.in. o trzęsieniu ziemi w Armenii w 1988 r., czy rozpadzie Związku Radzieckiego – przez co zabrakło funduszy na dalsze prace budowlane. Dopiero w 2001 r. ormiański milioner żyjący w USA – Gerard Leon Cafesjian przejął i ukończył budowę kaskad, a po kilku latach umiejscowił w niej Muzeum Sztuki Cafesijana z ponad 5 tys. dzieł sztuki.
Katedra Świętego Grzegorza Oświeciciela
Po zejściu z kaskad poszliśmy zobaczyć Katedrę Świętego Grzegorza Oświeciciela, która jest największym ormiańskim kościołem na świecie. Z centrum można podjechać tam metrem – stacja końcowa nazywa się Generał Andranik. W Katedrze znajdują się relikwie Grzegorza Oświeciciela, jednak w środku obowiązuje zakaz robienia zdjęć, dlatego nie możemy pokazać wnętrza. 🙁 Krótką historię Świętego możecie przeczytać niżej, przy opisie klasztoru Chor Wirap, gdzie Grzegorz był zamknięty przez kilkanaście lat (!).
Targ Vernissage
Na zakupy pamiątek zdecydowanie warto podejść na lokalny targ Vernissage, gdzie można znaleźć mnóstwo pierdółek, magnesów, ozdobnych naczyń etc. A wszystko to oczywiście głównie z motywem owocu granatu, który jest symbolem Armenii. 🙂 Ja akurat skusiłam się na ręcznie robione kolczyki z drewna Ormosia i magnesy. Żałuję, że nie kupiliśmy też ślicznych, malowanych misek, które kosztowały zaledwie 2 zł/szt, albo praktycznego gadżetu – np. solniczki w kształcie granatu. Naprawdę było w czym wybierać. Polecamy to miejsce, jeśli nie na zakupy, to chociaż by się tam przejść. Nie zapomnijcie też napić się pysznego, świeżo wyciskanego soku z granatu, sprzedawanego na każdym kroku. 🙂
2. Gdzie zjeść w Erywaniu?
Na pytanie gdzie tanio zjeść w Erywaniu znamy odpowiedź. Jeść zdecydowanie bardzo lubimy, więc wybraliśmy polecaną knajpkę, która okazała się strzałem w 10.
Caucasus Tavern
Wygląda gustownie i wydaje się droga, ale wcale taka nie jest. To znaczy gustowna – tak, droga – niekoniecznie. 😉 Zamówiliśmy mnóstwo pyszności, a zapłaciliśmy jedynie 5335 AMD (43 zł). Poznaliśmy tu sympatycznego kelnera – Ormianina, który nie lubi i tym samym nie obsługuje… Rosjan. Uważa ich za snobistycznych i patrzących z góry na innych ludzi. W pierwszej chwili myślał, że jesteśmy z Rosji (jak wielu tutejszych), ale gdy okazało się, że Polaczki – uśmiechnął się szeroko i zaprosił do stolika. 🙂 Ma siostrę w Gdańsku, która przeprowadziła się tam z mężem i założyła sklep z ubraniami. Wiele wiedział o Polsce, o naszej historii, ale też nie zabrakło standardowego podziwu dla Lewandowskiego. 😀
Około południa w knajpce nie było zbyt dużo ludzi, można było swobodnie pogawędzić. Jednak gdy wróciliśmy tam następnego dnia wieczorem – ledwo znalazł się dla nas stolik. Radzimy wcześniej rezerwować, np. przez ich stronę internetową.
Tasty Time
To drugie polecane przez nas miejsce na tanią i dobrą ucztę – jest czymś w stylu baru mlecznego. Znajduje się po prawej stronie od głównego wejścia do wspomnianego targu Vernissage, zaraz obok bankomatów. Niestety nie mamy zdjęć tych pyszności, ale zapewniamy, że można tam porządnie napełnić brzuszki lokalnymi specjałami. Do tego sympatyczna i ciekawska obsługa zapewniła miłą atmosferę. 🙂
3. Klasztor Chor Wirap
Po zwiedzaniu stolicy, postanowiliśmy sprawdzić, co ciekawego jest poza miastem (tak jak to zrobiliśmy w Azerbejdżanie). Wspomniany zaprzyjaźniony kelner, polecił nam pojechać do klasztoru Chor Wirap, który jest jednym z najczęściej odwiedzanych miejsc pielgrzymkowych w Armenii. Znajduje się około 50 km na południe od Erywania. Klasztor jest szczególnym i świętym miejscem Ormian. Podczas prześladowania chrześcijan św. Grzegorz Oświeciciel był męczennikiem uwięzionym w jego lochach przez 13 lat. Gdy król Armenii Tiridates III zachorował na tajemniczą chorobę psychiczną (obłęd) wezwano Grzegorza, by podjął się próby jego uleczenia. Oświeciciel nie tylko uleczył władcę swego kraju, ale także pod jego wpływem Tiridates III w 301 r. przyjął chrześcijaństwo (wcześniej był poganinem). Od tamtej pory Ormianie żywo kultywują św. Grzegorza Oświeciciela, a jego imię wspominane jest na każdej Mszy Świętej w Armenii.
4. Świątynia w Garni
Garni to mała wioska położona 30 km od Erywania. Można tam pojechać taksówką lub „na onionka”, czyli lokalnym transportem. 😀 Tak więc, pomimo okropnej pogody, z centrum pojechaliśmy autobusem – za 100 AMD (ok. 0,80 zł) w okolice przystanku GAI Mercedez Benz, skąd odjeżdżają marszrutki do Garni za 250 AMD (ok. 2 zł). Świątynia, która znajduje się w wiosce jest poświęcona bogu słońca Mitrze. Prezentuje się wspaniale i zdecydowanie warto zrobić sobie tutaj małą wycieczkę z Erywania – spójrzcie sami! 🙂
Bilet wstępu na teren świątyni i muzeum znajdującego się obok kosztuje 250 AMD. Tuż po wyjściu jest sklep z pamiątkami, winami i restauracją Noah’s Garden/Noyan Aygi. Byliśmy bardzo głodni, ale niestety było sporo ludzi (uciekli przed deszczem) i zabrakło dla nas stolika. Jednak nie zostaliśmy z pustymi rękoma – knajpka podarowała nam coś w stylu świeżo upieczonego placka chlebowego. To nas uratowało. 🙂 Piekła go Pani w jakiejś betonowej dziurze, nakładała ciasto na gorący kamień i po kilku minutach je ściągała. Nie mamy zdjęcia, ale jak to wygląda możecie zobaczyć tutaj. Poniżej moja radość z czegoś ciepłego do jedzenia. 😀
5. Podsumowanie kosztów
- jedzenie – ~150 zł – śniadanie jak zawsze mieliśmy w hostelu, obiady i kolacje jedliśmy we wspomnianej knajpce lub w sympatycznym barze mlecznym, zdarzyło się też kupić coś w sklepie :);
- hostel – ~130 zł (2 noce);
- pociąg Tbilisi-Erywań-Tbilisi– ~230 zł;
- inne – w tym magnesy, pamiątki – ~40 zł.
Wyszło bardzo tanio jak za 3 dni, bo ok. 280 zł na osobę. Armenia zdecydowanie różni się od Azerbejdżanu. Nie jest tak nowocześnie i „bogato”, a bardziej swojsko. Jest tu co zobaczyć, więc na pewno wrócimy, by zajrzeć w inne ormiańskie zakątki. Szczególnie motywujący jest fakt, że Wizzair planuje otworzyć siatkę połączeń z Polski do Armenii. 🙂 Dla wygodniejszych podróżników to świetna wiadomość.
A Wy, planujecie wizytę w Armenii? Jak Wam się podoba?