Birma, a właściwie Mjanma, bo tak wolą nazywać swój kraj Birmańczycy, jest wciąż mało turystycznym krajem. To Marcin zaproponował odwiedzenie tego kraju, kosztem krótszego pobytu w zatłoczonej Tajlandii. Oj jak dobrze, że dałam się namówić! 😀 W Birmie spędziliśmy raptem tydzień, ale sporo w tym czasie udało się zobaczyć. Z Bangkoku przyjechaliśmy do Yangon na 2 dni, później wspaniały Bagan, na który przeznaczyliśmy również 2 dni, a potem 1,5 dnia w Kalaw – miasteczku słynącym z ciekawych tras trekkingowych. Wróciliśmy do Yangon na 1 dzień, a potem przez Tajlandię wyruszyliśmy do Laosu. W tym wpisie opowiemy Wam o Mjanmie, tamtejszych cenach i wizycie w Shwedagon Pagodzie – jednym z najświętszych miejsc Birmańczyków.
Na zdjęciu obok młoda kobieta z nałożoną na twarzy thanaką. Po przekroczeniu granicy byliśmy zdziwieni, dlaczego tyle osób (głównie kobiet i dzieci) ma na twarzy białą papkę/maseczkę. Okazało się, że jest to naturalny kosmetyk, uważany również za swego rodzaju „zdrowy” makijaż. Thanaka wytwarzana jest z mieszaniny sproszkowanej kory drzew i wody. Ma właściwości dobroczynnie działające na cerę, w szczególności przeciwsłoneczne, przeciwstarzeniowe i lekko rozjaśniające. Trzeba przyznać, że thanaka wygląda całkiem uroczo. 🙂
Mjanma jest krajem prawie dwa razy większym od Polski. Ludzie tu żyjący są bardzo przyjaźni i zarazem ciekawscy. Jak wspomniałam, nie jest tu tak turystycznie jak np. w sąsiedniej Tajlandii. Wybieraliśmy miejsca, w których są największe atrakcje, a mimo to nie było ogromnych tłumów i kolejek (styczeń 2020). Można było całkiem spokojnie zwiedzić interesujące nas miejsca.
Ceny w Birmie (Yangon)
Jeśli chodzi o hotele, jest tu na pewno trochę drożej niż w Tajlandii, dlatego my spaliśmy w pokoju wieloosobowym, w fajnym hostelu Shwe Yo Vintage Hostel. Jedno łóżko za noc kosztowało 8,5 tys. MMK (ok. 24 zł), w cenę wliczone było świetne śniadanie. Prywatny pokój dwuosobowy w dobrej lokalizacji był wydatkiem w okolicach 70-80 zł.
Jedzenie, a konkretnie streetfood (nie jadaliśmy w restauracjach) jest tańszy niż w jakimkolwiek innym kraju, który odwiedziliśmy. Porcja ryżu/makaronu z warzywami i czasami z jakimś mięsem kosztowała w granicach 700-1500 MMK (ok. 2-4 zł). Owoce też były tanie, dlatego często kupowaliśmy np. nasz ulubiony smoczy owoc w cenie ok. 1500 MMK, kawałek arbuza, papai lub małą gałązkę bananów 500 MMK (1,40 zł). W sklepie niczego nie kupowaliśmy, bo było dość drogo, a może raczej dlatego, że wszystko było świeże i dobre na ulicy. 🙂 Tylko raz porwaliśmy się na kupny sok za bagatela 2610 MMK (ok. 7 zł). 😮
Shwedagon Pagoda
Będąc w Yangon nie sposób odmówić sobie wizyty w liczącej 2500 lat świątyni Shwedagon, która jest jednym z najświętszych miejsc w całej Mjanmie. Znajdują się tu liczne relikwie, w tym rzekomo 8 kosmyków włosów Buddy. Generalnie jest to kompleks świątyń, w którym główną jest oczywiście Shwedagon – o wysokości prawie 100 m! Pokryta jest kilkoma tysiącami złotych płyt, a w kopule i stożku ma łącznie ponad 5 tys. diamentów. Wg astrologii birmańskiej tydzień ma 8 dni (środa dzieli się na 2 – do południa i po południu). Wokół podstawy głównej pagody, na każdym z kierunków wyznaczonych przez kompas, jest 8 słupów. Wierzący składają kwiaty pod słupem z odpowiedniego dnia tygodnia, w którym się urodzili. Shwedagon Pagoda to bez wątpienia cel wędrówek buddyjskich pielgrzymów i mnichów, którzy medytują i modlą się w tym pięknym kompleksie.
Zarówno widok głównej pagody, jak i wszystkie otaczające ją budowle zapierają dech w piersiach. Nadmiar złota, kolorowe szaty i atmosfera wielkiego kultu Buddy robi naprawdę ogromne wrażenie.
Możecie to sami zobaczyć również na filmie na naszym kanale na YouTube. 😉
Informacje praktyczne
Wstęp na teren świątyń kosztuje 10 tys. MMK/os. (ok. 30 zł), czynne jest od 4:00 do 22:00. Warto pamiętać, że obowiązują tu pewne zasady co do ubioru i zachowań. Garść informacji praktycznych:
- przed wejściem do świątyń należy zdjąć buty i poruszać się po kompleksie boso. Jest to dość uciążliwe, bo płytki się trochę nagrzewają od palącego słońca, jednak da się wytrzymać 😉
- jak wiadomo, wchodząc do każdej świątyni trzeba mieć zakryte ramiona i nogi co najmniej do kolan – tu nie jest inaczej. W innym wypadku niestety, ale jest zakaz wstępu i nie ma co próbować się „prześliznąć”, jedynym wyjściem jest zakup chusty tuż przed wejściem – jest tam mnóstwo sprzedawców pamiątek i ciuchów,
- na miejscu zagadują lokalni przewodnicy z chęcią oprowadzenia, zainteresowani mogą skorzystać z ich usług zapewne za niewielkie pieniądze,
- warto mieć ze sobą butelkę wody, bo jest tam gorąco i duszno, na miejscu też można kupić, ale wiadomo – trochę drożej,
- ze względu na to, że lewa ręka jest uważana w buddyźmie za nieczystą, zwiedzać należy mając cały czas Buddę po swojej prawej stronie.
Podoba Wam się Birma? Planujecie wyjazd do tego kraju? Zostawcie komentarz! 🙂
PS. Jeśli macie ochotę – obejrzyjcie nasz film na youtube ze Shwedagon Pagody i nie tylko. 🙂