You are currently viewing Zachodnia Sycylia jesienią, czyli cebulowe zwiedzanie poza sezonem cz. I

Zachodnia Sycylia jesienią, czyli cebulowe zwiedzanie poza sezonem cz. I

Po serii wpisów z Azji czas na coś europejskiego. 😀 Sycylijska przygoda marzyła nam się od dawna. Pod koniec września okazało się, że nie było zbyt dużego wyboru miejsc nieobjętych zakazem lotów podczas pandemii – dlatego kupiliśmy bilety i spędziliśmy na wyspie 11 dni. 🙂

Lecieliśmy z Wrocławia do Palermo linią Ryanair, tylko z bagażem podręcznym za niecałe 300 zł w obie strony. Wylądowaliśmy ok. 20.30 na lotnisku Falcone-Borsellino i spędziliśmy tam noc na całkiem wygodnych ławeczkach niedaleko hali odlotów (na 2 piętrze). 😀 Objazdówkę po wyspie planowaliśmy bardzo spontanicznie, codziennie wieczorem padało pytanie: gdzie jutro jedziemy?

Jak tanio dojechać z lotniska do Palermo?

Najprościej i najtaniej autobusem, który odjeżdża spod hali przylotów – po wyjściu trzeba kierować się w prawo, tuż za rogiem znajdują się przystanki. Bilet w jedną stronę można kupić bezpośrednio u kierowcy za 6,40 € lub wcześniej online za 6 € na stronie przewoźnika Prestia e Comandè. W niecałą godzinkę jesteśmy na dworcu autobusowym w Palermo, który bezpośrednio sąsiaduje z dworcem kolejowym.

Spacer po Palermo

Można by wymieniać te wszystkie „must see” w Palermo, ale… po co? Przyjeżdżając nie wiedzieliśmy za wiele o tym mieście, dlatego polecamy po prostu pójść na spacer. 🙂 Nam wystarczył jeden pełny dzień.

Prędzej czy później każdy trafi pod największą atrakcję Palermo – piękną katedrę NMP Wniebowziętej, wpisaną w 2015 r. na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Wejście na punkt widokowy jakim jest dach katedry kosztuje 5 €, my nie skorzystaliśmy, ale podziwianie budowli z różnych perspektyw z zewnątrz też nam się podobało. 🙂

Katedra w Palermo

Warto zajrzeć do Katakumb znajdujących się pod Klasztorem Kapucynów. Widoki mumii, przechowywanych tam od ponad 500 lat naprawdę przyprawiają o gęsią skórkę! Ostatnią zmumifikowaną osobą jest Rosalia Lombardo, która zmarła na zapalenie płuc, mając zaledwie 2 latka. Jej ciało jest też najlepiej zachowanym w Katakumbach. Bilet wstępu do tego wstrząsającego miejsca kosztuje 3 € (płatność tylko w gotówce).

Katakumby pod Klasztorem Kapucynów
Katakumby pod Klasztorem Kapucynów

W stolicy szczególnie zapadła nam w pamięci Fontana della Vergogna, licząca 16 nagich „ozdób”, zwana przez mieszkańców „fontanną wstydu”. 😀 Powstała w XVI wieku na zlecenie szlachcica, który planował umieścić ją w swojej rezydencji we Florencji. Niestety popadł w długi i z tego powodu sprzedał fontannę senatowi Palermo.

Wersji dotyczących pochodzenia nazwy fontanny jest wiele. Jedną z nich jest legenda o siostrach zakonnych mieszkających w klasztorze vis a vis fontanny. Ponoć zakonnice odczuwały ogromny dyskomfort wychodząc z klasztoru, więc zakrywały oczy, by nie oglądać nagich posągów. Niektórzy twierdzą nawet, że pewnej nocy siostry niszczyły ich męskie przyrodzenie. Chyba nie wszystkie się zachowały, więc może coś w tym jest? 😀

Fontana della Vergogna
Bezwstydnicy przy fontannie 😀

Solanki w Trapani 

Z Palermo do Trapani można dojechać bez problemu autobusem za 9,60 € w ok. 2 godziny. Bilety kupuje się na dworcu autobusowym (to ten sam, który obsługuje kursy z i na lotnisko), w punkcie przewoźnika Segesta. Sama miejscowość szczerze mówiąc jest dosyć droga. Pizza margherita w knajpkach jest w granicach 5-10 € (dla porównania w Palermo ceny zaczynają się od 3 €). Większa kanapka na mieście, przy porcie, kosztowała nas 2,80 €, arancino 1,5 €.

Od razu po przyjeździe poszliśmy pieszo z portu do rezerwatu przyrody Saline di Trapani e Paceco . Znajdują się tu baseny soli, a także jej wielkie kopy przy samej ulicy – widoczne na zdjęciach. Unikalna produkcja soli, która powoduje zachowanie wielu składników odżywczych, zawdzięcza tradycji przekazywanej od wielu pokoleń. Do 1980 r. był to przede wszystkim rodzinny interes. Sezon wydobywania soli trwał tylko od lipca do września, więc byli zmuszeni znaleźć sobie alternatywne zajęcie na pozostałe miesiące roku. Ostatecznie „przerzucili się” na inne rodzaje zbiorów, m.in. oliwek czy czosnku. Dzisiaj to miejsce jest rezerwatem przyrody, gdzie żyje kilka rodzajów rzadkich roślin i owadów oraz znajduje się muzeum soli. Jest ona wciąż wydobywana (prawdopodobnie przez firmy gminne) w taki sposób, by zachowały się jej cenne właściwości. Co ciekawe – sól z Trapani jest znacznie bardziej słona niż „zwykła”, dlatego trzeba uważać z ilością. 😉 Można ją kupić w sklepach spożywczych na całej Sycylii. 

Solanki w Trapani
Kopy soli widoczne z oddali w Trapani
Solanki nadające wodzie różowy kolor

Panoramiczne Erice

Fajną atrakcją jest krótka wycieczka z Trapani na szczyt góry Eryks – do miasteczka Erice. Można się tam dostać kolejką w cenie 9 € w dwie strony. Jako że jesteśmy cebulami woleliśmy opcję autobusową. 😀

Autobus z Trapani do Erice odjeżdża bezpośrednio spod biura przewoźnika (gdzie kupuje się bilety), czyli dokładnie stąd. Bilet w dwie strony kosztował 4,8 €, a droga trwała ok. 40 min. Widoki może nie są tak spektakularne jak przy kolejce, ale też jest co oglądać. Erice to malutka średniowieczna miejscowość, którą można przejść w bardzo wolnym tempie w ok. 2 godziny. Raczej nie ma sensu rezerwować całego, a nawet połowy dnia. Chyba że planujecie posiedzieć tam dłużej i np. zjeść (bardzo drogi) obiad. 😉

Onionki na górze Eryks 🙂
Panorama z Erice

Erice jest właściwie kamienną wioską, położoną na wysokości 700 m n.p.m. Jest bardzo malownicza, zapewnia piękne widoki z każdej swojej strony. Wyrabiana jest tutaj lokalna ceramika i dywany. Ponoć warto spróbować ciasteczek migdałowych Genovese w słynnej Pasticcerii Maria Grammatico, która polecana jest w wielu przewodnikach. Przechadzka po Erice jest miłym spacerem w typowo włoskim stylu. 😉

Urocze kamienice w Erice
Lokalna ceramika
Słodkości w Pascicerii Maria Grammatico
Murale w Erice

Mazara del Vallo

Do Mazara del Vallo trafiliśmy właściwie przypadkiem. Chcieliśmy przebyć bezpośrednią drogę z Trapani do Agrigento. Okazało się jednak, że nie obędzie się bez przesiadek, przez co trasa trwałaby ponad 5 godzin. Zerknęłam więc na mapę i sprawdziłam jakie większe miasta znajdują się po drodze. Mazara del Vallo wpadło mi w oko, a do tego znajduje się tylko godzinę drogi (pociągiem) od Trapani (za 4 €).

Urocza miejscowość z zaskakująco małą ilością turystów, za to pełną kolorów i życzliwych mieszkańców. Mazara del Vallo nazwalibyśmy „miastem kościołów”, bo jest ich tu naprawdę sporo. Spaliśmy w świetnym mieszkanku (całe dla nas!) wynajętym przez booking – Holiday Home Bellavista. Miła gospodyni, wszystko było nieskazitelnie czyste, a do tego super lokalizacja.

Centrum historyczne tego miasta podzielone jest na 4 dzielnice – hebrajską, arabską, grecką i latynoską. Trochę opowiedział nam o tym starszy Pan pasjonujący się w odtwarzaniu zabytków Mazara del Vallo poprzez miniatury. 🙂 Jego dzieła można zobaczyć po lewej stronie od Kościoła św. Franciszka, którego nietuzinkowe wnętrze widać na zdjęciu poniżej. 

Marcin z autorem miniatur
Kościół św. Franciszka
Ulice Mazara del Vallo

Najbardziej spodobała nam się Cattedrale del Santissimo Salvatore, czyli Katedra Najświętszego Zbawiciela. Zbudowana została w stylu sycylijskiego baroku prawie 1000 lat temu, choć była wielokrotnie odbudowywana i poprawiana. W 1980 r. papież Jan Paweł II nadał katedrze rangę Bazyliki Mniejszej. Swoją drogą odwiedził on Mazara del Vallo w 1981 r., z czego mieszkańcy są bardzo dumni. Kilka lat temu wnieśli pomnik z jego wizerunkiem tuż przy kościele, w którym złożył wizytę. 

Jeśli będziecie planować zwiedzanie południowej części wyspy – koniecznie odwiedźcie to miasteczko! 🙂 

Cattedrale del Santissimo Salvatore
Pomnik papieża w Mazara del Vallo

Agrigento

To miasto zdecydowanie ma w sobie niejedną nutkę tajemniczości. Mówi się, że w tym regionie żyje najwięcej „aktywnych” rodzin mafijnych. 😮 Oczywiście mnóstwo jest wąskich uliczek, jak to we Włoszech, ale okraszone są różnego rodzaju muralami. Większość z nich ma na celu przypominanie o mafiach, które odcisnęły swoje piętno na mieszkańcach Agrigento. Spaliśmy w fajnym hostelu Terrazza Sul Rabato blisko centrum, ze śniadaniem w cenie 190 zł za noc. Polecamy zajrzeć do Katedry Metropolitalnej, spod której jest wspaniały widok na resztę miasta. Tam trafiliśmy na ślub, więc weszliśmy do środka posłuchać (przed)małżeńskiego kazania. 😉

Widoki z katedry w Agrigento
Kolorowe schody w Agrigento

Dolina Świątyń

Jednak największą atrakcją miasta jest bez wątpienia Dolina Świątyń, czyli park archeologiczno-krajobrazowy. Większość tamtejszych zabytków zbudowanych z intensywnie żółtej skały wapiennej powstało już w V wieku p.n.e. Najładniejszą z nich jest chyba Świątynia Zgody, można ją zobaczyć już z daleka (choć niestety nie mamy zdjęć). No właśnie – my podziwialiśmy tylko z daleka, bo zabytki archeologiczne zwiedzamy rzadko. Zwłaszcza jeśli podobne widzieliśmy w innym miejscu – każde kolejne nie robi na nas już takiego wrażenia (chyba że są po drodze i za free :D).

Dla lubiących zwiedzać takie miejsca na pewno będzie to nie lada gratka. Wstęp do Doliny Świątyń kosztuje 10 € za bilet normalny i 5 € za ulgowy (dla obywateli UE od 18 do 25 r.ż.), warto pamiętać, że w każdą niedzielę miesiąca wstęp jest dla wszystkich darmowy. Znajduje się tam też Muzeum Archeologiczne, Ogród Kolymbetra i inne atrakcje. Szczegółowe rodzaje biletów i pozostałe aktualne informacje można  znaleźć na oficjalnej stronie Parku.

Murale w Agrigento
Murale w Agrigeto
Artystyczne schody w Agrigento

A jeśli chodzi o jedzenie, to naszą ukochaną pizzę polecamy zjeść w niedrogiej knajpce Max Pizza, gdzie ceny zaczynają się od 3,50 € za margheritę + oczywiście coperto 1 €, co można ominąć biorąc jedzenie na wynos. 😉

Agrigento to naprawdę fajne miejsce, które warto zobaczyć zwiedzając południe Sycylii. Jeśli ktoś chce iść do ww. parku, warto zaplanować tu 2 dni, jeden na Dolinę Świątyń, a drugi na swobodne gubienie się w kolorowych uliczkach.

W kolejnym wpisie pokazujemy środkową i wschodnią część wyspy + jak zawsze przedstawimy koszty naszej cebulowej podróży. 😀

Zapraszamy też do obejrzenia filmu na naszym kanale. 🙂

Ten post ma jeden komentarz

Dodaj komentarz